The Second
- ZAKOCHAŁEŚ SIĘ ! Oo
jak cudownie ! Nasz Diabełek w końcu się zakochał, ustatkujesz się i weźmiesz
ślub ! – ciszę która zapanowała przerwała Pansy, wstała z swojego fotela i
podskakiwała wesoło się śmiejąc.
- Czyś ty do reszty zgłupiałaś ? Blaise i miłość ? Usiądź i
daj mu opowiedzieć do końca – blondyn mruknął lekko poirytowany zachowaniem
przyjaciółki. Uwielbiał ją, ale czasami doprowadzała go do szału swoim
zachowaniem. Udawał obojętnego, jednak chciał wiedzieć co takiego skłoniło jego
kumpla do zmiany decyzji.
- Już ? Skończyliście ? – Blaise mruknął cicho i wypił
whisky którą miał w szklaneczce – Od kilku tygodni mam w rodzinie nowego
członka i nie chce jej zostawić samej w szkole.
- Ożeniłeś się – Draco wstał i zmierzył go wzrokiem, uważnie
przyjrzał się jego dłoniom jednak nie zauważył tam żadnej obrączki – No Diable
.. Powiedz która to została panną Zabini.
- Szczerze ? Myślałem, że Pansy z tym wyskoczy. Nic takiego
się nie wydarzyło i nie wydarzy. W czasie mojego procesu o domniemaną
przynależność do Śmierciożercow, zeznania składało wielu z nich. Oczywiście
twierdzili, że byłem jednym z nich. Zeznania składała jedna osoba spoza tego
kręgu i w czasie tych zeznań, jeden z czarodziei oznajmił, że jestem
spokrewniony ze świadkiem. Nie będę wam wszystkiego opowiadać, bo to nie ma
sensu. Historia długa i nie przyda się wam do niczego. Przechodząc do puenty,
mam siostrę. Przyrodnią.
- Kto to taki ? Nie miałem dostępu do listy, była utajniona.
I nawet moje mojego ojca idioty nic nie pomogły – chłopak dolał całej trójce
Ognistą i w myślach planował jak poderwać siostrę przyjaciela.
- Granger – powiedział wpatrując się w kominek, w którym
wybuch większy ogień. Nawet on wiedział, że mieszanka ognia i alkoholu powoduje
taki efekt. Z żalem patrzył na butelkę starej Ognistej i przeniósł karcący
wzrok na przyjaciela – Serio ? Zmarnowałeś taką dobrą whisky.
- SZLAMA TWOJĄ SIOSTRĄ ?! SERIO ?! SZLAMA ?! – warknął
wściekły i zacisnął dłonie w pięści. Miał nadzieje, że to żart. Powoli tracił
nadzieję, mina Zabiniego się nie zmieniała.
- Nie szlama, jest półkrwi. I jak coś to mugolaczka, słowa
„szlama” przy mnie nie używaj – ton głosu miał wyprany z jakichkolwiek emocji,
brzmiał wyjątkowo groźnie. Nie przypominał Blaise którym był zawsze.
- Och zabawne, ciekawe od kiedy ci się zmieniło. Jeszcze
kilka miesięcy temu chętnie używałeś tego słowa.
- Trzeba było jakoś przetrwać. W porównaniu do ciebie, to ja
nigdy wcześniej nie używałem tego słowa. To ty cały czas ją obrażałeś. Teraz to
moja siostra, należy do rodziny Zabinich mimo że nie nosi tego nazwiska jest w
rodzinie. I jeśli któreś z was będzie ją obrażać ma do czynienia ze mną. To po
pierwsze. Po drugie, od dzisiaj należy do Slytherinu i dzieli z tobą
dormitorium Pansy – mruknął patrząc na przyjaciółkę – Pójdę już, a wy oswójcie
się z tą wiadomością. Nie mam zamiaru słuchać jak ją obrażacie – odstawił
szklankę na blat i ruszył w stronę drzwi.
- Zostań i może opowiedz łaskawie jak to się stało ? Chyba
należą nam się jakieś wyjaśnienia Diable
- Draco ma racje Blaise, zostań i powiedz o co chodzi. Jakim
cudem ona jest twoją siostrą. Wy nawet nie jesteście do siebie podobni, ona
biała ty czarny.
Chłopak zatrzymał się i spojrzał na swoje buty, wziął
głęboki wdech i odwrócił się wypuszczając powietrze. Wrócił na swoje miejsce
zaczynając opowieść. Powiedział wszystko co uznał za potrzebne, ominął kilka
szczegółów. Cierpliwie odpowiadał im na pytania, aż oboje byli usatysfakcjonowani. Dopił swój trunek i
teleportował do swojego domu, stał w salonie i rozglądał się po całym
pomieszczeniu. Nie chciał być teraz sam. Wyciągnął różdżkę i machnął nią, obok
niego pojawił się wielki kufer. Złapał za rączkę i ponownie się teleportował.
Tym razem do domu siostry. Postawił kufer przy czerwonej kanapie i cicho
westchnął niezadowolony. Nie za bardzo podobał mu się ten kolor. Czerwień nigdy
nie była modna, tak przynajmniej twierdził on. Zieleń był jedynym kolorem który
królował na jego liście zawsze. Ale nic nie mógł na to poradzić, dziewczyna
kiedyś była Gryfonką, a to ich kolor. Wszedł do pokoju sąsiadującego z salonem,
zdjął buty i położył się na łóżku. Nie minęła chwila, a już spał.
Brunetka wstała bardzo wcześnie, przeciągnęła się na łóżku i
spojrzała na swoje pogniecione ubrania. Zwlekła się powoli z łóżka i podeszła
do okna uśmiechając się. Świeciło słońce , a na niebie nie było ani jednej
chmury. Podeszła do szafy i wyjęła biały komplet bielizny i błękitną sukienkę
do kolan, po czym swoje kroki skierowała do łazienki. Wyszła po ponad 30
minutach, wilgotne włosy opadały na jej ramiona. Zmarszczyła nos czując zapach
kawy. W głowie zapaliła jej się lampeczka.
- Przecież nie nastawiałam ekspresu .. A może ? – mruknęła
zastanawiając się co robiła zeszłego wieczoru. Zajrzała do kuchni i otworzyła
szeroko oczy oraz buzie widząc Zabiniego w samych bokserkach robiącego kawę i
śniadanie – Przepraszam, ale co ty tu robisz ?
- Ooo już wstałaś – wyszczerzył szereg równych zębów w
uśmiechu i podał jej filiżankę z kawą – Wiesz .. Tak sobie pomyślałem, że
pomieszkam z tobą . Skąd mamy blisko na Pokątną. Za dwa tygodnie szkoła. Wiesz
zaplanujemy wszystko jak będziemy w szkole sobie pomagać w zajęciach. Poznamy
się jeszcze lepiej i tak dalej. Masz dwa dodatkowe pokoje, skorzystałem z
jednego z nich.
- Em .. No dobra – powiedziała po chwili i patrzyła na niego
uważnie a potem napiła się kawy – Zrobiłeś ja w ekspresie ? – zapytała po
chwili czując że smakuje tak jak zawsze.
- Znalazłem tą książkę. Leżała w szufladzie i tam są obrazki
wiesz ? Pokazują wszystko jak to zrobić. I udało się. Tylko trochę się
zdziwiłem gdy te obrazki się nie ruszały. Dziwna książka, ale co tam. Uznałem
że to jakaś mugolska.
- Bo to mugolski ekspres wiec i mugolska instrukcja obsługi.
Ale dobra wyszła ci kawa, nawet lepsza niż mi – pochwaliła go, bo mówiła
prawdę. Jej kawa była odrobinę gorsza. Zaczynała już widzieć plusy mieszkania z
bratem. Usiadła na parapecie okna z filiżanką kawy i rozkoszowała się nią oraz
pogodą za oknem. Nawet nie zauważyła, jak Blaise zrobił jej zdjęcie i
zadowolony schował je do kieszeni. Wrócił do robienia śniadania. Ułożył tosty
na jednym talerzu, na drugim ułożył dodatki. Trzy rodzaje dżemów, miód i masło
orzechowe które osobiście kochał. Ustawił wszystko na stoliku i usiadł
naprzeciwko niej
- Smacznego – powiedział po raz trzeci i zaśmiał się gdy
otworzyła jedno oko niezadowolona – Musisz coś zjeść, jakaś taka chuda jesteś
- Dzięki – warknęła i wzięła jednego tosta i ugryzła go –
Ciekawe kto będzie nas uczył, dużo się pozmieniało w zeszłym roku w czasie
wojny. Teraz jest dużo etatów wolnych. Zaczynam współczuć McGonagall. Snape
zginął, gdyby przeżył pewnie przejąłby OPCM.
- Nie wiem kto mógłby przejąć Obronę, większość osób która
mogłaby to zrobić jest Aurorem. Trzeba poczekać. Zastanawia mnie co z
transmutacją, czy nasza szanowna pani Dyrektorn będzie dalej uczyć tego
przedmiotu czy zrezygnuje i znajdzie kogoś na swoje miejsce.
- McGonagall podejmie się sprawowania roli nauczyciela i
dyrektora, jestem tego pewna. Boję się trochę powrotu do szkoły Blaise, jak
wszystko wyjdzie na jaw to w szkole będzie armagedon. Wszyscy będą plotkować. Jeszcze
jak zmienię nazwisko.. Zaczną podejrzewać nas o małżeństwo.
- Przecież.. Co ? Zmienić nazwisko ? Myślałem, że nie
zgodzisz się na to.
- Wiem ile to dla ciebie znaczy Blaise, myślałam o tym
długo. Dzisiaj pójdę do Ministerstwa i złożę dokumenty, przy okazji odwiedzę
Potter’a i powiem mu o tym wszystkim.
- A co z nazwiskiem „Granger” ?
- Zachowam je, będę mieć dwu członowe nazwisko. Granger –
Zabini. Moi rodzice .. zawsze nimi będą, nie ważne jaka byłaby prawda oni mnie
wychowali.
- Rozumiem Hermiono. I jestem ci ogromnie wdzięczny. A co do
twoich przyjaciół, to po co chcesz iść do Potter’a ?
- Mimo tego co się wydarzyło, dalej staramy się utrzymać
jakiekolwiek kontakty. Ciężko jest mi zaakceptować to co się stało, to jak się
zachował było i jest oburzające. Pójdę do niego, opowiem mu.
- Ja bym nic mu nie mówił, zachował się jak dupek. Ale jak
chcesz. Mogę pójść z tobą, może i ten będzie mi grozić.
- Grozić ? Kto ci groził Blaise ?
- No twój chłopak, odciągnął mnie na bok wczoraj jak poszłaś
z Rudą do jej pokoju.
- Jaki chłopak ?
- Rudzielec
- Który ?
- No Ronald vel Ślimak Weasley.
- My już się nie spotykamy..
Zerwaliśmy w czasie poszukiwań horkruksów. Wtedy poznaliśmy prawdziwych siebie,
wyszły nasze najgorsze cechy. Razem z Harry’m chcieliśmy jak najszybciej
odnaleźć wszystkie, przez co prawie cały czas spędzaliśmy razem na planowaniu.
Ron był z boku, zazdrość powoli w nim rosła, aż wybuchła. Zostawił nas, ale
potem wrócił. Niby wróciliśmy do siebie, ale po tym jak wojna się skończyła i
odbył się pogrzeb Fred’a, Remusa i Tonks porozmawialiśmy. Doszliśmy do tego, że
to nie ma sensu. Nasz związek , uczucie jakie nas połączyło wygasło. Byliśmy ze
sobą bo tak było łatwiej. Pojechał ze mną nawet na kilka dni do Australii pomóc
szukać rodziców, ale musiał wracać bo George się rozchorował. Co takiego chciał
od ciebie ?
- Pogadać. Oznajmij mi od razu, że jak będę próbował zabronić
ci kontaktów z nim i jego rodziną, będę próbowała cię odciągać od nich to
przedstawi moim zębom swoją pięść. Jakby tego już nie zrobił .. Ale nie ważne.
Pogadaliśmy po raz drugi, już na spokojniej i wszystko sobie wyjaśniliśmy,
zawarliśmy rozejm. Doszliśmy do wniosku, że jako twoi najbliżsi nie chcemy
toczyć wojny między sobą i dokładać ci kłopotów.
- Jesteście kochani, jeszcze się zaprzyjaźnicie. Gryfon i
Ślizgon, wielka przyjaźń – roześmiała się cicho widząc jego skwaszoną minę –
Jego bałam się najbardziej, zawsze pałał do was nienawiścią.
- Wypluj to. To się nigdy nie wydarzy, zapamiętaj. Może
będziemy żyć w zgodzie, ale się nie zaprzyjaźnimy. A i jak gadaliśmy to akurat
McGonagall przysłała list. Poinformowała mnie, że będziesz mieszkać z Parkinson
oraz zostajesz Prefektem Naczelnym, ja z Pansy będziemy cię wspierać. W
Gryffindorze Neville cię zastąpi, a dwójka Weasley’ów będzie normalnymi
Prefektami. Kapitanami drużyn będzie Malfoy i Potter.
- Nie zgadzam się Blaise. Ja się na to nie zgadzam ! Wiesz
co to będzie się działo ? Dołączam do Slytherinu i od razu zostaje Prefektem.
Zniszczą mnie, szczególnie dziewczyny. Odejdziesz tylko na chwilę i jak wrócisz
to ze mnie zostaną tylko jakieś paproszki, popiół. I jeszcze Parkinson.
Przecież to ona była królową tortur. Przez 6 lat chodziła za mną i wyżywała się
na mnie. Jak nie pozostałe, to ona mnie zabije. Nawet nocy nie przeżyje. I nie
powstrzyma jej fakt, że jestem twoją siostrą.
- Posłuchaj mnie, wczoraj jak im powiedziałem o tobie to
jedynie Malfoy był wściekły. Pansy nic nie powiedziała. Potem chcieli tylko
znać całą historię, zadawała dużo pytań. Hermiono, Pansy się zmieniła. Już nie
jest tą samą osobą co była. Powiedziała, że postara się jakoś z tobą dogadać.
Przed wyjściem zaznaczyłem, jeśli będą mieć coś dalej do ciebie to mogą mnie
nie zaliczać do grona przyjaciół.
- Jesteś kochany Blaise – uśmiechnęła się delikatnie i
pocałowała go w policzek – A jak myślisz, jak inni zareagują ? – zapytała
jedząc drugiego tosta. Pierwszy pomysł rzucił chłopak, potem ona. Siedzili przy
śniadaniu i wspólnie wyobrażali sobie reakcje pozostałych uczniów na wieść o
ich pokrewieństwie. Co chwilę wybuchali gromkim śmiechem.
W tym samym czasie, w domu Dracona , dwójka Ślizgonów
siedziała w kuchni i prowadziła żywą dyskusje. Pansy siedziała na blacie szafki
przy oknie i piła powoli kawę. Cicho westchnęła słuchając Draco i spojrzała na
niego.
- Draco skończ już. Blaise przecież powiedział, że wszystko
jest potwierdzone. Są przyrodnim rodzeństwem. Mają wspólnego ojca. Nie wymyślaj
jak podważyć tą teorie. Blaise powiedział co się stanie jak będziesz ją gnębić.
Nie będzie już twoim przyjacielem, a raczej ty jego.
- Myślisz że wierzę w te jego gadanie ? Nie wierzę w to,
jakaś tam szlama nie przekreśli takiej długiej przyjaźni. Gada głupoty, teraz
czuje potrzebę ochrony jej. Ale to mu przejdzie, za kilka tygodni będzie
przeklinał ją i to wszystko. Zapamiętaj moje słowa. Będzie tego żałował.
- Draco opamiętaj się. Jemu zależy, sam słyszałeś. To on
walczył o to wszystko, chciał przeprowadzić wszystkie badania, potwierdzić
słowa tego Foxa.
- Bo nie chciał zostać oszukany i stracić majątek ?
- Przestań. Bo nie chciał się rozczarować. Zawsze był
samotny Draco, nie ważne że miał nas. W domu miał skrzaty, służbę i matkę która
przyprowadzała coraz to nowszego kochanka. A teraz ma Granger, ma siostrę. Kogoś
, kim będzie mógł się opiekować, będzie mógł z nią porozmawiać. Wiesz jaki miał
stosunek do świąt. Obchodził je bo matka chciała. Nigdy nie wierzył w idea
świąt, a teraz ma rodzinę. Ma z kim je obchodzić.
- I zapomni o nas. Dobra rozumiem co chcesz powiedzieć. Blaise
dostał coś czego nie mieliśmy my. Chociaż ja też nie miałem za wesoło, święta
to był zawsze jeden wielki cyrk w czasie którego udawaliśmy szczęśliwą
rodzinkę. No dobrze postaram się to jakoś zaakceptować. Ale nic nie obiecuję.
Dla mnie ona zawsze będzie tym kim była i nie ważne jest to, że teraz jest jego
siostrą – blondyn mrukną cicho i przekręcił placki na patelni cicho pomrukując
pod nosem. Nie podobało mu się to wszystko, Granger nagle miała stać się
Ślizgonką w dodatku siostrą jego przyjaciela.
Hermiona w Ministerstwie zjawiła się przed 12 popołudniu,
zostawiła Blaise w kawiarni flirtującego z baristką. Wcześniej złożyli papiery
brunetki. Wychodząc z windy wzięła głęboki wdech i wydech. Skierowała się do
biura Aurorów, skinieniem głowy witała się ze znajomymi aurorami. Zapukała do
drzwi gabinetu przyjaciela, a słysząc zaproszenie weszła do środka. Usiadła w
fotelu naprzeciwko biurka i zaczęła przeglądać Proroka. Harry rozmawiał przez
telefon, co chwilę ponaglał swojego rozmówce uśmiechając się do niej
przepraszająco. Ich relacje bardzo się zmieniły. Nie były już takie jak kiedyś.
A wszystko po tym jak objął posadę w Ministerstwie. Rozmawiali, ale nie tak jak
kiedyś. Nie poruszali już ważnych tematów, wymieniali uwagi o codziennych
sprawach , błahostkach. Powoli stawał się to dla niej obcy człowiek. Jednak
dalej mówiła o nim przyjaciel. Po tym jak odłożył telefon uśmiechnął się do
niej zadowolony.
- Dobrze cię widzieć Hermiono. W końcu skończył, nawet nie
wiesz jakie to trudne zajęcie Hermiono. Ta posada byłaby idealna dla ciebie,
ale staram się dawać sobie radę. Naśladuje ciebie, jesteś moim wzorem do
naśladowania.
- Miło mi to słyszeć Harry. Pozałatwiaj wszystko jak
najszybciej, niedługo wracamy do szkoły – uśmiechnęła się blado bawiąc się
jednym z pierścionków na palcach.
- Wiesz co ? Tak naprawdę to nie mam ochoty wracać do
szkoły, wolałbym już zostać i pracować. Ale muszę dać przykład Teddowi.
Andromeda powoli przestaje nad nim panować, rozmawialiśmy o tym żebym przejął
nad nim opiekę po zakończeniu szkoły. To jest taką mobilizacją dla mnie i
dlatego wracam by skończyć ją. Mówiłaś, że chcesz porozmawiać. Coś się stało ?
Nie wracasz ?
- Wracam Harry – powiedziała, a w duszy przeklęła jego
głupotę – Ale wszystko się zmieni. Od mniej więcej 24 godzin nie należę już do
Gryffindoru – spojrzała pod biurko na rozbity przed chwilą kubek i cicho
westchnęła – Szkoda kubka
- Ale ... ale .. ale jak to ?! Jak to nie należysz już do
Gryffindoru ? Przecież zostałaś tam przydzielona 7 lat temu ! Nie możesz od tak
zmienić przydziału. Tiara zadecydowała !
- Przeszłam drugą ceremonie przydziału. Tiara zmieniła
zdanie, już wcześniej się wahała. Teraz przydzieliła mnie do tego drugiego domu
– przerwała zbierając się w sobie – Do Slytherinu.
- NO CHYBA SOBIE
ŻARTUJESZ ! JESTEŚ MUGOLAKIEM ! TAM NIE PRZYJMUJĄ MUGOLAKÓW ! HERMIONO W TEJ
CHWILI MI TO WYTŁUMACZ !!
- Przestań krzyczeć to ci wszystko opowiem. Nie jestem
mugolakiem, jestem półkrwi – gdy tylko Wybraniec usiadł w skrócie opowiedziała
mu całą sytuacje – I tyle, od dzisiaj jestem Hermiona Granger-Zabini i należę
do Slytherinu.
- Mówisz to z taką godnością ? Dumą ? OSZALAŁAŚ ?! Jak
mogłaś się na to zgodzić ? Zobaczyłaś co możesz zyskać ? Ile pieniędzy ci
przybędzie na konto ? Dałaś się przekupić, poczułaś zapach pieniędzy tak ?
- Zamilcz, bo powiesz o kilka słów za dużo i będziesz tego
żałować – ostrzegła wstając powoli, oparła się o biurko – Pogódź się z tym
Harry. Jestem tą samą osobą którą byłam, tylko wyszło kilka dodatkowych
informacji o moim życiu. Pieniądze mam i to nie są pieniądze Zabinich. Mam
swoje pieniądze, po rodzicach i te które zarobiłam.
- Ciekawe jak je zarobiłaś, jak nie pracujesz.
- W turniejach Potter – mruknęła cicho podnosząc dłoń,
odwróciła dłonią w której po chwili pojawiła się karta, a zaraz zniknęła –
Grywam w pokera Potter. Na tym można zdobyć niezłą fortunę. Wiesz kto się
najbardziej zmienił ? Ty. Nie ja. Jeśli złość ci przejdzie to się odezwij.
Zapamiętaj tylko to, że ja jestem tą samą osobą z którą włóczyłeś się
kilkanaście tygodni po świecie. Cześć – odwróciła się i pewnym krokiem opuściła
gabinet, byłego, przyjaciela. Zjechała windą na dół i od razu skierowała się do
kawiarenki – Blaise już załatwiłam wszystko, chodź – spojrzała na niego
przekrzywiając głowę w bok. W milczeniu opuścili Ministerstwo , dopiero w
autobusie pierwszy odezwał się Blaise.
- I jak ?
- Nawet nic nie mów. Rzucił się , że mówię z duma o tym że
jestem twoją siostrą. Stwierdził, że poczułam zapach pieniędzy i dlatego
zgodziłam się na to wszystko. Zdenerwował mnie i wygarnęłam mu wszystko. Z tą
wiedzą zrobi co zechce. Nie ważne Blaise, okazał się kompletnym dupkiem.
Chodźmy, z chęcią się czegoś napije.
- Nie wiem czy to dobry pomysł. Ochłoń i dopiero podejmij
decyzje co chcesz zrobić. Ja proponuje przejść się na Pokątną, zrobić zakupy.
Wiesz książki i tym podobne. No i trzeba nowe szaty zamówić. Dla ciebie nową,
dla mnie też. Jeśli po zakupach będziesz
miała ochotę się napić zrobimy to.
- No dobra – mruknęła niezadowolona patrzą na niego uważnie,
założyła nogę na nogę i rozmyślając o wszystkim. Wysiedli w pobliżu Dziurawego
Kotła i mieszkania Hermiony, szybko przeszli przez pub i znaleźli się na
Pokątnej. Pierwsze co zrobili to wypłacili pieniądze z Banku Gringotta, potem
kupili podręczniki, kociołki, pióra i pergaminy. Dużo czasu spędzili w sklepie
z miotłami, Hermiona już miała ochotę walić głową w ścianę. Blaise przez ponad
30 minut wybierał miotłę. Na sam koniec zostawili sobie zakup szat, zeszło im
się tam jeszcze dłużej niż myśleli. U Madame Malkin kręciło się wielu uczniów,
przed nimi było ponad 10 klientów, za nimi robiła się również pokaźna kolejka.
Do domu wrócili późno, a ochota na upicie się bezpowrotnie minęła.
Następna wizyta na Pokątnej nie była już tak spokojna,
wszyscy ich obserwowali. Komentowali i szeptali między sobą. Dzień po wizycie w
Ministerstwie w Proroku ukazał się obszerny artykuł, napisany oczywiście przez
znienawidzoną przez Hermione dziennikarkę, Rite Skeeter. Cały tekst pękał od
kłamstw powymyślanych przez kobietę. Zaczęła od tego iż Gryfonka i Ślizgon
ukrywali swój związek od lat, a w te wakacje gdy wszystko się już skończyło
postanowili złamać wszystkie zasady i zalegalizowali go. Następny był sprostowaniem,
jednak po przeczytaniu pierwszych kilku zdań znowu zaczęły się kłamstwa.
Skeeter oznajmiła iź dostała list w którym wyjaśniona została cała sytuacja;
młodzi czarodzieje prawdopodobnie są ze sobą spokrewnieni, co wyszło w czasie
procesu. Panna Granger zrozumiała co może zyskać przez ten mały fakt i rzuciła
silne zaklęcia na wszystkich zamieszanych w tą sytuacje by otrzymać dostęp do
pieniędzy Zabinich. Oboje byli pewni kto stoi za tym tajemniczym listem, nie
kto inny jak Harry Potter. Blaise razem ze swoim prawnikiem napisali do Proroka
sprostowanie, wyjaśniając całą sytuacje. Mimo tego, kolejna wizyta na Pokątnej
można było zaliczyć do katastrof. Było gorzej niż wcześniej. Przez kolejny
tydzień siedzieli w mieszkaniu dziewczyny, nie wychylając nawet nosa za drzwi.
Jedynie przyjmowali gości, albo teleportowali się do znajomych. 31 sierpnia
spakowali wszystkie swoje rzeczy, kufry ustawili przy drzwiach. Dziewczyna
kręciła się po mieszkaniu szukając sobie zajęcia. Stanęła za kanapą i
zaczepiała brata.
- Blaise zaraz dostanę świra, ile można tutaj siedzieć.. Mam
dosyć. Powinniśmy pójść na Pokątną, odebrać szaty. Ty chciałeś kupić sowę.
- Tak wiem, ale znowu będą się gapić i komentować. Nie chce
być ponownie w centrum uwagi.
- A w szkole ci to nie przeszkadza, być w centrum uwagi wszystkich dziewczyn.
- To co innego! One plotkują o mnie, a nie o nas. Nie chce
by gadali o nas.
- Żałujesz ? – zapytała cicho odsuwając się od niego
- Nie Hermiono, niczego nie żałuje. To była najlepsza
decyzja, tylko wkurwia mnie to że większość uwierzyła w tą cholerną teorie
Potter’a. Nie chce cię narażać jeszcze bardziej na to.
- Myślisz, że mnie to rusza ? Nie, bo ja wiem jaka jest
prawda Blaise. Też mnie denerwuje to, że się gapią. Ale nie możemy dalej się
ukrywać w domu, bo oszaleje.
- To jaki masz pomysł ?
- Ron i Ginny.
- Co oni mają do tego ?
- Zamienimy się w nich przy użyciu eliksiru wielosokowego.
Mam ich włosy. Tylko musze się z nimi skontaktować by nigdzie nie wychodzili,
bo wtedy się wyda.
- Zaczynam się ciebie bać, ale rób co uważasz za słuszne.
- Nudny się zrobiłeś – uśmiechnęła się siadając na szafkę i
zadzwoniła do Nory, w której kilka dni temu pomogła założyć telefon. Przez
chwilę rozmawiała z przyjaciółką uśmiechając się delikatnie – Dzięki Gin,
jesteś najlepsza. Godzina, może półtorej i możecie już spokojnie gdzieś wyjść.
Do zobaczenie jutro – rozłączyła się zeskakując z szafki i zadowolona
przemaszerowała do kuchni wyciągając z szafki dwie szklanki i butelkę –
Zapraszam na drinka braciszku – uśmiechnęła się rozlewając eliksir do szklanek
i dodała do nich po włosie przyjaciół.
- Jesteś przerażająca – mruknął cicho i wziął szklaneczkę
podaną przez dziewczynę i szybko wypił całość – Salazarze ale to paskudne.
Merlinie ona chce mnie zabić - nie minęła chwila a poczuł jak wszystko co zjadł
szybuje w górę przełyku. Zasłonił usta i pobiegł do łazienki w której
urzędował. Dziewczyna już była przyzwyczajona do tego smaku. Z zaciśniętymi
dłońmi czekała aż to nieprzyjemne uczucie minie. Poczuła to nieprzyjemne mrowienie
i odetchnęła starając się to jakoś przetrwać. Podniosła głowę i uśmiechnęła się
do swojego odbicia w lusterku. Poprawiła płomiennie rude włosy i usmiechneła
się lekko. Słysząc głośny jęk roześmiała się i spojrzała w stronę gościnnej
sypialni z której wyszedł Diabeł w postaci Rona.
- Ale jesteś ładny -
zaśmiała chcąc go bardziej zezłościć i poszła się przebrać – Ogarnij się i
idziemy – dodała przed zamknięciem drzwi i zaczęła się przebierać. Na Pokątnej
rozdzielili się i każde poszło w swoją stronę chcąc załatwić jak najwięcej
spraw. Brunetka wyszła od Madame Malkin trzymając dwie paczki z szatami. Wyjęła
kartkę na której spisała sobie brakujące rzeczy, wcisnęła ją do kieszeni kurtki
i odwróciła się wpadając na kogoś przy okazji upuszczając paczki na ziemie.
- Weasley nie musisz na mnie tak brutalnie wpadać, jeśli
chcesz z powrotem trafić do mojego łóżka
wystarczy że ładnie poprosisz – brunetka spięła się i spojrzała prosto w szare
oczy Dracona Lucjusza Malfoy’a
- To była jednorazowa przygoda Malfoy. Czemu aż tak nalegasz
na powtórkę co ? – mruknęłam uśmiechając się pod nosem i spojrzała wyzywająco
wprost w jego oczy – Aż tak dobrze ci było, że nie możesz zapomnieć o mnie?
Śnię ci się po nocach ? Chyba tak bo jakoś tak mizernie wyglądasz.
- Zabawna jesteś Weasley – mruknął patrząc jak podnosi
paczki i przyjrzał się zielonemu emblematowi – Też zmieniasz dom ? Chyba
naprawdę pragniesz wylądować w moim łóżku.
- To dla Hermiony i Zabiniego. Każde pojawienie się ich na
Pokątnej kończy się morzem plotek i nieprzyjemnych komentarzy. Co taki
zdziwiony jesteś ? Aaa już wiem, zaskoczony że mnie poprosili o odebranie szat,
a nie ciebie. Może Blaise ci nie ufa ? Wiesz pewnie myślał, że zrobisz coś z
szatą Hermiony – uśmiechnęła się zadowolona i odwróciła się idąc do sklepu.
- Malfoy ! – Pansy zjawiła się przed nim ni stąd ni zowąd i
pstryknęła mu przed nosem kilka razy – Ał ! – jęknęła gdy złapał ją za
nadgarstek i zacisnął dłoń.
- Jaki naszyjnik zawsze nosi Granger ?
- Co ? O czym ty pieprzysz ?
- Jaki naszyjnik nosi Granger ? – powtórzył pytanie i wbił w
nią szare oczy czekając na odpowiedź.
- Z tego co pamiętam jest to srebrny łańcuszek z czymś w
kształcie dłoni z okiem ? – spojrzała na niego pytająco a potem zamyśliła się
starając przywołać obraz Hermiony – Tak, to jest dłoń z okiem. Taki symbol
który chroni przed złem. Kiedyś słyszałam jak komuś to tłumaczyła w bibliotece.
- Granger mnie ograła w karty – powiedział powoli i zacisnął
dłoń w pięść – To ona mnie ograła. Weasley nie ma nic na szyi. Nigdy nic nie
nosiła, a ona zawsze. Granger przybrała
jej postać i grała ze mną w pokera. Pożałuje – warknął cicho i odwrócił się
idąc przed siebie.
- CZEKAJ NA MNIE – krzyknęła za blondynem i szybko podbiegła
do niego i starała dorównać mu kroku – Uspokój się, nawet jeśli to była ona nie
masz dowodów.
- Nie mam, ale zdobędę. Zacznę już jutro wieczorem.
Przygotuj się i powtórz sobie zasady pokera Pansy – mruknął cicho i patrzył na
nią uważnie, na jego twarzy pokazał się wredny uśmiech.
- Błagam nie – jęknęła domyślając się że blondyn ma już plan
i chce ją w to wciągnąć. Chłopak
pokręcił przecząco głową i roześmiał się teleportując razem z nią do swojego
domu.
Następnego ranka zjawili się na peronie 9 i ¾ . Pojawienie
się rodzeństwa jak zwykle wywołało poruszenie, każdy się na nich patrzył.
Obserwował ich kroki. Hermiona pożegnała się z bratem i podeszła do całej
rodziny Weasley’ów. Ignorowała czarodziei wpatrzonych w nią. Pożegnali się z Molly, Arturem oraz Georgiem, który zdecydował
nie kończyć nauki i poszli do pociągu. Weszli do pierwszego wolnego przedziału.
- Zobacz – Hermiona słysząc szept przyjaciółki odwróciła się
i spojrzała na Harry’ego który szedł z przyczepioną do swojego ramienia młodszą
siostrą Dafne , Astorią. Blondyna wesoło coś mu trajkotała do ucha i co chwilę
chichotała
- Chyba mu sława do głowy uderzyła – mruknął Ron i wsadził
trzy kufry do jednego z przedziałów – Straciliśmy kumpla – dodał po chwili i
wrzucił kufry na górną półkę
- Masz racje Ron. To nie jest nasz Harry, przynajmniej nic
nie zostało z naszego – mruknęła brunetka i usiadła wygodnie się opierając –
Nie ma co się nim przejmować, jest żałosny.
- Szkoda tylko, że tak mu gust się pogorszył – dodał chłopak
a zaraz cała trójka roześmiała się. Ginny wyjmowała z kufra magazyny, Hermiona
z kieszeni wyciągnęła zmniejszone książki i mrużąc oczy zastanawiała się która
przeczytać, Ron natomiast rozsiadł się wygodnie na całym siedzeniu i próbował
zasnąć. Nawet nie zauważyli kiedy pociąg ruszył, siedzieli w ciszy napawając
się ostatnimi godzinami spokoju, niestety zostało im to przerwane przez
słynnego Wybrańca. Jako pierwsza głowę podniosła brunetka i spojrzała na
czarnowłosego.
- To przedział dla Gryfonów, nie ma tu miejsca dla podłych
Ślizgonów – warknął stojąc w drzwiach przedziału z Astorią u boku.
- Tak ? A ta blondynka to kto niby ? Krukonka ? – prychnęła
patrząc na niego wyzywająco. Stracił w jej oczach wszystko
- Jest bez przydziału, dzisiaj zostanie przydzielona –
oznajmił dumnie i patrzył prosto w jej oczy – No już Zabini, zabieraj rzeczy i
spadaj.
- Zamknij pysk – mruknął Ron podnosząc powoli powieki i
leżał tak na siedzeniu – To po pierwsze, po drugie ten przedział należy do
Prefektów, a masz tutaj aż trzech. A po trzecie nie mamy ochoty z tobą
siedzieć. Więc zabieraj swoją koleżankę i zapraszam do innego przedziału.
- Jak możecie zadawać się z NIĄ ? – warknął patrząc na nich
a potem z pogardą na brunetkę.
- Wiesz co ? Pytanie jakie sobie zadaje to jak mogłem
kumplować się z tobą i dlaczego zgodziłem się na twój związek z moją siostrą.
Hermiona to nasza przyjaciółka bez względu na to w jakim jest domu i jakie
nazwisko nosi. Nie będę się więcej powtarzać, zabieraj koleżankę i wypad –
wstał i wypychając byłego już kumpla z przedziału. Zamknął drzwi i zasłonił
szyby – Jak ja nie lubię jak ktoś przerywa mi drzemkę – mruknął i jak gdyby nic
położył się ponownie na siedzeniu i zasnął. Obie dziewczyny patrzyły na niego a
potem na siebie i zaczęły się głośno śmiać.
- Nie uwierzycie ! – Pansy wpadła do przedziału który
dzieliła z Draco i Blaisem. Usiadła obok blondyna i uśmiechnęła się szeroko –
Weasley pokłócił się z Potterem ! Mówię wam, historia nie z tej ziemi. Podobno
Bliznowaty wszedł do ich przedziału, chciał pogonić Granger obrażając ją i
twierdząc że to nie miejsce dla Ślizgonow. Zaznaczę że był z Astorią. Ona
nawiązała do niej właśnie. Potter powiedział że jest bez przydziału. I w
obronie Granger stanął Rudy. Oznajmił mu że nie chcą z nim przebywać i pogonił
go. Zamknął mu drzwi przed nosem. Potter zaczął mówić Astorii, że nie weźmie ich
do drużyny i tak dalej. Takich akcji nie
było dawno, Złote Trio się rozpada.
- Pójdę do Hermiony, zobaczę jak się czuje – Blaise
zaniepokojony poszedł do przedziału w którym była jego siostra, obawiał się że
może zgrywać twardą. Znał ją i domyślał się że może to przeżywać.
- Matko .. co to się dzieje ? Granger zmienia dom, Astoria
bez przydziału , a ten zachowuje się jak nie on. Może jemu też załatwmy ponowny
przydział – mruknął blondyn i zacisnął dłonie w pięści. Miał dosyć tego co się
dzieje, nic nie było takie jak kiedyś. A on nie znosił zmian, nie aż takich
wielkich
- Martwi się o nią, on zawsze taki był tylko że kiedyś nie
miał o kogo się martwić. Teraz ma siostrę Draco. Ciekawe jakbyś ty się
zachowywał na jego miejscu – prychnęła dziewczyna przesiadając się na drugą
ławeczkę na miejsce Blaise’a
- Na pewno nie latałbym do niej bo pokłóciła się z kimś
- Powiedzieć ci coś ? Posiadanie rodzeństwo to prawie jak
być zakochanym. Nie chcemy by komuś się coś stało, by martwił się albo smucił.
Jak doświadczysz czegoś takiego jak miłość to wtedy pogadamy o tym –
powiedziała chłodno i skrzyżowała ręce na piersiach i siedziała tak śledząc
widok za oknem.,
Blondyn się już nie odezwał, zastanawiał się nad tym co
powiedziała. On nigdy nie czuł czegoś takiego, martwił się tylko o swój tyłek.
Kochał to tylko swoje odbicie, tak przynajmniej twierdził Diabeł. Nigdy nie
czuł nic związanego z miłością. Nie był zauroczony. Może Pansy miała racje ?
Nigdy nie czuł czegoś takiego, może dlatego nie rozumiał zachowania kumpla.
Zabini zapukał do drzwi przedziału, a potem otworzył je i spojrzał na cała
trójkę która siedziała i śmiała się.
- Blaise ? Co tu robisz ? – Hermiona otarła łzy z policzków
i uśmiechnęła się do niego wesoło – Coś się stało ? Wyglądasz jakbyś ducha zobaczył.
- Bo ja .. Pansy słyszała – mruknął zakłopotany i podrapał
się po tyle głowy. Spodziewał się innego widoku, to co zastał kompletnie go
zaskoczyło.
- Wiesz po co przyszedł ? Pansy pewnie widziała albo słyszała
co się tutaj stało i on przyleciał sprawdzić czy nie siedzisz w kącie i
płaczesz – powiedziała Ginny przeglądając magazyn z uśmiechem
- Nie, to znaczy … - mruknął mierząc wzrokiem rudowłosą –
Przyszedłem pogadać.
- Taa jasne, martwi się Hermiono. Dlatego przyszedł tutaj od
razu jak się dowiedział. Jakbyś płakała, dorwałby Potter’a i skopałby mu tyłek
– dodała uśmiechając się szeroko.
- Ucisz się Ruda, nie z tobą chce gadać.
- Och, ale ja mówię prawdę Zabini. Gdyby nie była to prawda,
inaczej nie przybiegłbyś tutaj tak szybko. Troszczysz się o siostrzyczkę,
zmieniłeś się. Jakie to uroczę. Może przejdziesz do nas ? W dormitorium
dziewczyn znajdzie się miejsce dla ciebie – uśmiechnęła się doskonale bawiąc
się tą dyskusją.
- Język ci się wyostrzył Ruda. Wiesz co myślę ? W czasie
drugiej ceremonii przydziału, Tiara na pewno nie przydzieliłaby mnie do
Gryffindoru. A wiesz dlaczego ? Bo Diabły zawsze są w piekle. Piekło jest na
dole, tak jak lochy. Jak sama widzisz to się nigdy nie stanie, nie będę w
Gryffindorze. Tak szczerze to się nie zmieniłem, po prostu teraz mam o kogo się
troszczyć. Taka mała furteczka się we mnie otworzyła.
- Nie mogę się doczekać, aż się zakochasz. Wtedy świat
stanie do góry nogami. Wszystkie furtki się w tobie otworzą.
- Ta furteczka otwarta jest dawno. Kocham wszystkie kobiety,
a one kochają mnie.
- Uwierz mi, nie wszystkie cię kochają.
- Ciekawe kogo masz na myśli.
- Siebie. W żaden sposób mnie nie interesujesz, nie
pociągasz mnie.
- Jeszcze się przekonamy Weasley.
- Nie jesteś w moim typie.
- Ja jestem w typie wszystkich kobiet -– powiedział i
zapanowała cisza. Mierzyli się wzrokiem tak jakby toczyli wojnę – Hermiono
widzimy się w szkole – uśmiechnął się łobuzersko do siostry i obserwując Ginny
wyszedł z przedziału zamykając drzwi. Ron leżał i również ją obserwował.
- Ginny zabraniam ci się z nim spotykać
- Phi ! Jeszcze czego, nie będziesz mi zabraniać z kim mogę
się widywać a z kim nie. A tak po za tym on nie jest w moim typie ! – prychnęła
zrywając się z siedzenia – Idę do Luny – oznajmiła głośno i wyszła z przedziału
trzaskając drzwiami.
- Za nim skończy się wrzesień Ginny i Blaise pójdą na randkę
– Hermiona roześmiała się patrząc na przyjaciela.
- Daje 5 galeonów, że to stanie się w ciągu dwóch tygodni.
- Zakład ? Dobrze. Jeśli nie umówią się do 14 września
wygrywam. Jeśli tak ty.
- A co jak w ogóle się nie umówią ?
- To wtedy pomyślimy – powiedziała a Ron kiwnął głową na
znak że się zgadza i wyciągnął do niej rękę z uśmiechem, gdy uścisnęli sobie
ręce ułożył się wygodnie – Wiesz co ona nam zrobi jak się dowie, że założyliśmy
się o to ?
- Zabije nas, a ja nie wierze w to że zakładam się o jej
randkę z Ślizgonem – roześmiał się pierwszy, zaraz za nim można było usłyszeć
śmiech brunetki.
Na dworzec w Hogsmeade dojechali o tej samej godzinie co
zawsze. Hermiona poprosiła Rona o zajęcie dla niej miejsca w powozie, a sama
razem z Nevillem przeszli cały pociąg upewniając się czy nikt nie został.
Uśmiechnęła się do przyjaciela i razem ruszyli w stronę powozów rozmawiając o
szkole. Oboje należeli kiedyś do najlepszych uczniów Gryffindoru, teraz miało
się to zmienić. Ona należy do węża, on dalej do domu lwa. Szli ramię w ramie
wesoło się śmiejąc się.
- Oj będzie mi ciebie brakować Hermiono.
- Mi ciebie też Neville. Naprawdę będzie mi tego wszystkiego
brakowało – powiedziała cicho i szła obok niego z smutnym uśmiechem – Ale
będziemy spędzać czas w bibliotece, na patrolach. Pewnie większość lekcji
będziemy mieć razem.
- No właśnie, dlatego uśmiechnij się Hermionko – uśmiechnął
się przytulając ją do siebie, gdy podeszli do powozu pomógł jej wsiąść i usiadł
obok Luny która wesoło opowiadała o tym jak przejęła pismo ojca i o nowych
stworzeniach które tylko ona widziała. W szkole pożegnała się z przyjaciółmi i
usiadła na końcu stołu Slytherinu obok Blaise. Czuła się tutaj niepewnie,
wszyscy patrzyli na nią, szeptali między sobą. Cicho szepnęła do Blaise, że
wszystko jest w porządku. Podniosła głowę i spojrzała na Minerwę McGonagall i
również się uśmiechnęła.
- Witajcie ! Przed Ceremonią Przydziału, chciałabym
przekazać wam informację które na pewno już wiecie – powiedziała i spojrzała na
stół swojego domu i domu węża – W wakacje, tuż po wojnie którą wygraliśmy, na
światło dzienne wyszyły pewne okoliczności które zmieniły życie kilku uczniów.
Hermiona Granger pod koniec wakacji przeszła ponowny przydział i została
przydzielona do Slytherinu. Związku w tym następuję zmiany : Hermiona
Granger-Zabini przejmuje stanowisko Prefekta Naczelnego w Slytherinie, Blaise
Zabini i Pansy Parkinson zostają Prefektami. Draco Malfoy zostaje kapitanem drużyny.
W Gryffindorze Prefektem Naczelnym zostaje Neville Longbottom, Ron i Ginny
Weasley zostają Prefektami. Kapitanem zostaje Harry Potter. W pozostałych
domach nic nie ulega zmianie. Nie chcą potem zabierać czasu przypomnę kilka
rzeczy. W dalszym ciągu nie wolno wam wchodzić do Zakazanego Lasu. Pierwsza
wycieczka do Hogsmeade odbędzie się za dwa tygodnie w której mogą brać udział
uczniowie od 3 roku wzwyż. W składzie nauczycielskim nastąpiło kilka zmian.
Przypomnę całą listę : Zaklęcia i uroki Filius Flitwick, Eliksiry Horacy
Slughorn, Astronomia Aurora Sinistra, Numerologia Septima Vector, Historia
magii Cuthbert Binns, Zielarstwo Pomona Sprout, Wróżbiarstwo Sybilla Trelawney,
Opieka nad magicznymi stworzeniami Rubeus Hagrid, Latanie Rolanda Hooch, Transmutacja
Minerwa McGonagall. Mugoloznawstwo przejmie Howard Perkins, Starożytne Runy
Firenzo, Obrony przez czarną magią Wiktor Krum. W tej chwili nieobecny z powodu
spraw osobistych. – powiedziała i rozejrzała się po uczniach którzy zaczęli
komentować nowy skład, a szczególnie wybór Kruma na profesora - Pierwszoroczni
czas sprawdzić do jakich domów będziecie należeć – powiedziała i podeszła do
krzesła na której leżała już Tiara przydziału. Po przydziale McGonagall
poprosiła Astorię do siebie. Błagalny list, który otrzymała od Harry’ego
Potter’a , po prostu ją bawił. Panna Greengrass była 100 % Ślizgonką i nie było
możliwości by należała do domu Lwa. Blondynka usiadła zadowolona na krzesełku i
patrzyła się na wszystkich z wyższością. Hermiona patrzyła na nią z wyraźnym
politowaniem, uśmiechnęła się pod nosem gdy Tiara wydała okrzyk zdziwienia.
- Ach tak ! Chcesz należeć do Gryffindoru ? No nie wiem ..
Zero odwagi ani ochoty zdobyć coś własną pracą.. No nie wiem nie wiem. W
Ravenclawie odpadłabyś szybko. Do nauki się nie garniesz. Nie nie nie. Nie
pozwolę na to … Sprawiedliwości również nie posiadasz.. Wszystko podstępem
chcesz zyskać. Tak więc SLYTHERIN
Jasna cera blondynki zrobiła się czerwona jak burak, zdjęła
Tiarę i wściekła skierowała się do stołu Slytherinu. Syknęła coś wściekła do
siostry i siedziała tak wbijając wściekły wzrok w talerz. Hermiona zasłoniła
usta dłonią i cicho chichotała patrząc na Blaise, który nie ukrywał swojego
rozbawienia. Dyrektorka rozpoczęła ucztę i na stołach pojawiło się jedzenie.
Hermiona zaczęła się śmiać i patrzyła na brata.
- Ona naprawdę myślała, że trafi do Gryffindoru. Już ty byś
tam szybciej trafił – roześmiała się i nałożyła sobie sałatkę patrząc na niego
- Hermiono powinnaś wiedzieć, że blondyni to idioci –
powiedział szeroko się uśmiechając. Jednak nie minęła chwila a mina mu zrzedła.
Jego przyjaciel mierzył go wzrokiem, który gdyby mógł zabijałby. Brunetka
starała zachować się poważnie, jednak po chwili razem z Pansy siedziały i
śmiały się – Jaa … Ja chciałem powiedzieć, że blondynki. Bo Blondyni to
inteligentni są no. Więc no ten – jąkał się a Malfoy patrzył na niego kpiąco
- Diable ty już się nie kompromituj bardziej – powiedziała
Pansy ścierając łzy z policzków – Po prostu musisz teraz błagać o wybaczenie
Hermiona przeniosła wzrok na Ginny i Rona którzy starali się
nie śmiać, jednak to im nie wychodziło. Śmiali się zakrywając dłońmi twarze.
Blaise odwrócił się i zmierzył ich złowrogim spojrzeniem. Prychnął coś, a potem
mrucząc o zdradzieckich gnidach zabrał kilka kanapek i wyszedł z Wielkiej Sali
obrażony na cały świat.
- Granger jeszcze możesz się ratować, papiery na biurku w
Ministerstwie jeszcze są gorące. Napisz im sowę, że nie chcesz zmieniać
nazwiska. To taki wstyd mieć w rodzinie takiego pana obrażalskiego – powiedział
Nott cicho się śmiejąc z reakcji Blaise
- Wiesz, ktoś musi uratować to nazwisko – powiedziała
poważnie, ale po chwili zaczęła się śmiać – przepraszam nie potrafię. Papiery
są już schowane zabezpieczone. Musze z tym żyć.
Komentarze
Prześlij komentarz