The Third


Kolacja minęła w spokoju, Hermiona czuła się nie pewnie. Jedyną osobą z która po wyjściu Blaise rozmawiała był Theodor Nott. Pod koniec kolacji razem z Pansy zebrały pierwszoklasistów i zaprowadziły ich do lochów. Pansy pokazała całej 10 gdzie są ich pokoje i wróciła do brunetki. Stały w ciszy i patrzyły na siebie.

- Może pokaże ci gdzie jest nasze dormitorium ? Znając Blaise, pewnie siedzi w swoim dormitorium obrażony.

- Z chęcią, położyłabym się już. A gdzie jest dormitorium Blaise ?

- Naprzeciwko naszego. W lochach wszystko jest inne. Pokoje zmieniają swoje położenie w zależności jakie relacje panują między uczniami. Na przykład ci co się nie znoszą są od siebie oddaleni, by nie wywoływać awantur – powiedziała schodząc po schodach i otworzyła ostatnie drzwi – To nasze dormitorium,  naprzeciwko jest chłopaków. Co się stało ?

- O cholera. To jest olbrzymie. Ten pokój jest odrobinę mniejszy od dormitorium które miałam w Gryffindorze. Tam dzieliłam go z 4 dziewczynami – rozejrzała się po całym pokoju. Dwie wielkie łóżka, dwie szafy i dwa biurka po jednej stronie. Po drugiej olbrzymia kanapa i dwa fotele, a to wszystko naprzeciwko kominka i dużej biblioteki. Oczywiście, cały pokój utrzymany w tonacji zielono – srebrnej.

- Salazar zawsze uważał, że Ślizgonom należy się więcej. Dlatego tak stworzył lochy byśmy mogli żyć w podobnych warunkach jak w domu. Mamy przestrzeń. Możemy zamknąć się we własnym pokoju i nikt nam nie przeszkadza.

- W Gryffindorze było inaczej. Wszyscy spędzali czas razem. Nikt się nie izolował, a gdy potrzebował ciszy po prostu zasłaniał kotary łóżka albo szedł na spacer.

- Tęsknisz za nimi ?

- To mało powiedziane. Przez tyle lat byłam Gryfonką, pokochałam ich jak swoją rodzinę. Niektórych chciałam udusić, ale mimo to traktowałam ich jak rodzinę. A teraz jestem tutaj. Praktycznie sama. To dziwne uczucie. Brakuje mi ich. Lwy żyją w stadzie, teraz czuje się jak lwiątko które zgubiło drogę do domu.

- Nie jesteś tutaj sama, masz Blaise. Jemu zależy byś dobrze się tutaj czuła.

- Ja wiem, stara się bym aż tak nie odczuła tego. Ale .. to i tak jest ciężkie i dziwne. Nigdy bym nie przypuszczała że tutaj trafię.

- Posłuchaj, jeśli chcesz możemy złamać trochę zasad i jeśli twoi przyjaciele będzie chcieli to możesz ich tutaj przyprowadzać. Nie będę mieć nic przeciwko.

- Dzięki, Ginny pewnie będzie chciała wpaść razem z Luną. Chłopaków będzie ciężej tutaj sprowadzić. Ron może jakoś dogaduje się z Blaisem, ale to tylko i wyłącznie dla mnie. Z resztą Ślizgonów raczej nie będzie chciał utrzymywać bliższych kontaktów – otworzyła kufer który leżał na łóżku i przeniosła wszystkie ubrania przy pomocy zaklęcia do szafy, książki pojawiły się na biurku a pozostałe rzeczy znalazły się w szafkach biurka. Na łóżku została tylko kosmetyczka, ręczniki i piżama – Mogę pójść pierwsza do łazienki ? – zapytała patrząc na swoją nową współlokatorkę która kiwnęła głową. Zebrała rzeczy i skierowała się do łazienki.

- Hermiono – była Gryfonka zatrzymała się i spojrzała na Pansy – Chciałam cię przeprosić za to co robiłam kiedyś. Za to jak cię obrażałam i wyżywałam się na tobie. Rodzice wbijali mi do głowy że status krwi jest ważny. I chciałam przypodobać się Malfoy’owi. Kiedyś darzyłam go jakimś uczuciem i dlatego.

- Wybaczam Pansy, każdy popełnia błędy – podeszła do niej z wyciągniętą dłonią – Ja też przepraszam, za to że musiałaś spacerować z różowymi włosami po szkole i za wiele innych rzeczy – uśmiechnęła się blado patrząc na nią. Obie, jak na komendę, odwróciły się w stronę drzwi które otworzyły się z hukiem.

- Malfoy ile razy mam ci powtarzać, że jeśli drzwi są zamknięte to trzeba pukać ? – prychnęła zła i spojrzała na niego a potem na Blaise który trzymał dwie butelki ognistej whiskey – Serio ? Pierwsza noc a wy już chcecie się upijać ? My tu mamy poważne sprawy, spływać gnomy

- Zabini ktoś ci podrywa siostrę – prychnął blondyn za co oberwał poduszką wprost twarz. Druga przeleciała po jego włosach, niszcząc perfekcyjny bałagan – Moje włosy ! Nie wolno ich dotykać ! – powiedział i podszedł do lusterka by sprawdzić stan swoich włosów.

- On tak serio ? – szepnęła Hermiona do Pansy która z politowaniem pokiwała głową i rozsiadła się na kanapie. Brunetka usiadła w fotelu i kręciła głową. Plotki jednak się potwierdziły, Draco Malfoy miał fioła na punkcie swoich włosów.

- Malfoyek wymyślił byśmy zagrali w pokera. Biedaczek po przegranej z Ruda Weasley’ówna musi poćwiczyć by się odebrać – powiedział Blaise dyskretnie patrząc na siostrę. Hermiona, czym go zdziwiła, nic nie dała po sobie poznać. Kiwnęła jedynie głową i obserwowała wszystkich. Pansy od razu wykręciła się od gry twierdząc że będzie rozdawać karty. Pozostała trójka wspólnie ustaliła kwotę na jaką wchodzą. Pierwszą partię wygrał blondyn, następne trzy Blaise, potem kolejne 4 Dracon. Pansy zaczynała nabierać już pewności, że chłopak się mylił. Hermiona grała tragicznie nawet dzięki jej pomocy ( !!!). Robiła to oczywiście dyskretnie i wykorzystywała momenty gdy dwóch Ślizgonów polewało sobie wdając się w małą dyskusje. Dochodziła 2 w nocy, Blaise odpadł przez brak funduszy, Hermionie zostały ostatnie sykle i galeony, a Malfoy ? Miał cały swój wkład, Blaise i większość Granger. Chciał ją udupić, przesunął całą swoją wygraną na środek stołu czym wywołał szok na twarzach swoich przyjaciół. Brunetka przyjrzała się swoim kartom , potem zerknęła na karty na stole. Wiedziała, ze wygra. Była mistrzynią z blefowaniu.  Przesunęła resztę swoich pieniędzy na środek stołu.

- Malfoy pokaż karty – po chwili ciszy która zapanowała, blondyn położył swoje karty. Miał pokera – Granger teraz ty – przeniosła wzrok na brunetkę która ze spokojem położyła karty, a potem leniwie palcem rozsunęła je. Poker królewski.

- Dziękuję za grę panowie – uśmiechnęła się pod nosem i zgarnęła wszystko do sakiewki i przeciągnęła się zadowolona. Blaise zaczął bić brawo, Pansy pogratulowała, a Malfoy patrzył na nią nie mogąc uwierzyć w to co się stało – Pansy dobra krupierka z ciebie jest.

Blondyn zerwał się z podłogi. Nie zwracając na uwagi przyjaciół , podniósł brunetkę jak worek z ziemniakami i zaniósł do łazienki zatrzaskując drzwi. Mierzył ja wzrokiem chodząc nerwowo po środku. Zatrzymał się tuż przed nią.

- To ty grałaś ze mną. To ty podszyłaś się pod Wealey i ograłaś mnie

- Skąd te podejrzenia ?

- To – warknął i złapał w palce wisiorek jej naszyjnika – Ona nic takiego nie nosi, ma zawsze gołą szyję. Ale ty .. Ty nosisz to od lat i nigdy się z tym nie rozstajesz – warknął i patrzył w jej oczy. Musiał to od niej wydusić. Cholernie mocno pragnął by jego przypuszczenia były prawdą. Był tego pewien, ale musiał to usłyszeć.

- Mogłam jej pożyczyć, nie sadzisz ? Tak by chroniło ją podczas tego wieczoru przez złem

- Nie zrobiłaś tego ! To byłaś ty. Na Pokątnej też byłaś ty ! To z tobą rozmawiałem, nie z nią – powiedział i puścił wisiorek zaciskając dłonie w pięści. Wygrał. Pobladła na wspomnienie o spotkaniu. Miał ją już w garści – Przyznaj się to nie zgłoszę oszustwa – mruknął cicho i patrzył w jej oczy uważnie.

- A co by powiedzieli gdybym i ja zgłosiła pewne oszustwo ? Na przykład takie, że Nott miał sygnet Malfoy’ów ? A wszyscy wiemy, że nawet w calu nie jesteście spokrewnieni .. – powiedziała po chwili uśmiechając się pod nosem

- Dobra jesteś .. – mruknął cicho stojąc tak przed nią , dopiero teraz uświadomił sobie że prawie stykają się ustami. Patrzyli w sobie oczy czekając na rozwój sytuacji– To jak ? Przyznasz się ? Musze wiedzieć

- A co ci to da ?

- Że będę musiał uważać

- Nie wierzę ci

- Uwierz – mruknął cicho i przysunął się do niej jeszcze bliżej, oparła się o ścianę i nie miała dokąd uciec. Bladą dłoń oparł tuż przy jej głowie, drugą wsunął jej we włosy i delikatnie bawił się nimi. Z ogromnym zaskoczeniem poczuł, że są miękkie w dotyku – No uwierz mi i powiedz jak to było – powiedział cicho przysuwając się bliżej niej, tak że stykali się ciałami. Pochylił się nad nią i kierowany dziwną mocą , miał zamiar ją pocałować. Już był blisko, gdy drzwi otworzyły się z hukiem. Odskoczył od niej i zmierzył wzrokiem Zabiniego – Czego ?

- Sprawdzam czy moja siostra żyje ! – powiedział i patrzył na niego a potem na siostrę która stała z rumianymi policzkami – Malfoy wychodzimy – złapał go za koszulę i wyprowadził z łazienki i pokoju żegnając się w między czasie z Pansy. Dziewczyna zajrzała do łazienki i przyglądała się Hermionie.

- Wyglądasz jakbyś miała umrzeć. Chyba nie próbował cię zabić.

- Nie, wręcz przeciwnie. Próbował mnie pocałować.

- Może powiesz, dlaczego cię tu tak brutalnie wciągnął ?

- Tak, ale potrzebuje ognistej – usiadły na kanapie i od razu wypiły po szklaneczce whisky. Rozmowę zaczęły od pokera, a skończyły na chłopakach. Rozmawiały dosłownie o wszystkim. Plotkowały o uczniach szkoły, opowiadały o swoim życiu. Spać poszły przed 5, wcześniej dziękując Merlinowi że McGonagall postanowiła dać im wolny poniedziałek.



Hermiona dziękowała Merlinowi również rano, po tym jak wstała. Gdyby mieszkała w wierzy już dawno obudziłoby ją słońce. Przekręciła się na drugi bok i spojrzała na zegarek. Cóż, dochodziła 12. Podniosła się z łóżka i spojrzała na łóżko swojej współlokatorki, czarna burza włosów wystająca zza kołdry świadczyła o tym, że dalej spała. Dziewczyna wyjęła z szafy czyste jeansy, granatową koszulę i bieliznę. Z biurka wzięła ręczniki i kosmetyczkę i zniknęła za drzwiami łazienki. Po 20 minutach opuściła lochy i udała się na spotkanie z Ginny. Usiadła na kamiennej ławce zadowolona poprawiając granatowy płaszcz. Mimo spóźnienia była pierwsza. Ruda nie należała do punktualnych.

 - Hermiono tak bardzo przepraszam. Wiem znowu się spóźniłam, ale zagadałam się z dziewczynami.

- Nie przepraszaj, ja przyszłam minutę wcześniej. Chodź, wszystko ci opowiem – uśmiechnęła się wstając zadowolona. Złapała ją pod rękę i szły w stronę jeziora.

- Jak w Slytherinie ? – Ginny nie mogła czekać, nie należała do osób które owijają w bawełnę. Gdy chciała coś wiedzieć pytała wprost. W nocy często się budziła i zastanawiała jak Hermiona sobie radzi. Dzieliły je 2 lata różnicy, ale czasami miała wrażenie że to ona jest starsza. Martwiła się o nią, Ślizgoni byli nieprzewidywalni, a Zabini nie mógł jej chronić cały czas.

- Nie było źle. Razem z Pansy zaprowadziłyśmy pierwszorocznych do ich dormitoriów. Pansy opowiedziała mi trochę o lochach. W naszym dormitorium chwilę porozmawiałyśmy o tym że brakuje mi was i zaproponowała, że możecie przychodzić do mnie. Potem mnie przeprosiłam, ja przeprosiłam ją. Miałam iść się myć gdy nagle do pokoju wpadł Blaise z Malfoy’em. Ten kretyn od razu zarządził że zagramy w pokera. Pansy rozdawała karty. Pierwszy wszystkie pieniądze stracił Blaise. Ja blefowałam jak zwykle przegryzając małe kwoty, nie korzystałam nawet z pomocy Pansy. Ostatnia partia. Ja mam kilka sykli, on wszystkie pieniądze moje, Blaise i swoje. I wiesz co ten platynowy głupek robi ? Stawia wszystko, w jego oczach widziałam prowokacje. Gdyby nie to poddałabym się, przesunęłam pieniądze na jego kupkę. Pierwszy pokazał karty i miał pokera. Ja z bezczelnym uśmiechem położyłam swoje karty i przesunęłam je powoli. Poker Królewski. Jego mina była bezcenna. Wściekł się, zaciągnął mnie do łazienki i próbował zmusić do przyznania się, że podszywałam się pod ciebie – rozejrzała się dyskretnie i cicho opowiedziała jej cała sytuacje z łazienki.

- Żartujesz ? Malfoy prawie cię pocałował ? Merlinie .. Myślałam, że po tym co słyszałam w pociągu to dalej będzie traktował cię tak jak traktował.

- Co słyszałaś ? – zapytała podnosząc płaski kamyczek i zamachnęła się puszczając kaczkę. Z zadowoleniem odnotowała jeden ze swoich lepszych wyników.

- Jak wracałam od Luny do was, słyszałam jak rozmawiał z Nottem. Powiedział mu, wybacz ale zacytuje : Dla mnie i tak pozostanie szlamą. Nie ważne, że jest jego siostrą.

- Płakać nie będę, jak nie będzie ze mną rozmawiać. Wręcz przeciwnie, jestem z tego zadowolona. Niech mnie w pupę pocałuje – uśmiechnęła się zadowolona i podniosła drugi kamyk. Powoli obracała go w dłoni i usiadła na starym konarze drewna – Wydaje mi się, że coś ukrywasz przede mną Ginny. Od prawie 3 tygodni zachowujesz się inaczej.

- Wydaje ci się Hermiono. Po prostu dalej przeżywam tą sytuacje z Harry’m.

- Ginny ile my się znamy ?

- Długo – mruknęła cicho widząc, że przegrała - Chodzi mi o to że jestem trochę zaskoczona twoją zmianą .. Wszyscy się zmieniliśmy. Ty ze spokojnej dziewczyny która, przepraszam za to co powiem, przejmuje się wszystkim. Nigdy tego nikomu nie pokazywałaś. Ale ja wiedziałam. Wiedziałam, że po każdej kłótni z Malfoyem zaszywasz się w bibliotece i nad referatami wylewałaś łzy. Teraz masz gdzieś co sądzi on o tobie sądzi. Jestem z tego zadowolona bo wiem że już nie będziesz cierpieć, ale jestem przerażona. Ron nie jest już wystraszonym gnojkiem, który tylko grozi a potem nieudolnie staje do walki. Zmężniał. Postawił się Potterowi. Też się zmienił .. Zna swoją wartość. Wie że jest wartościowy. A Harry. Stał się zakochanym w sobie dupkiem! Myśli że pokonał Voldemorta i już wszystko mu wolno. W dodatku Zabini jest twoim bratem – dodała ciszej czując że zaczyna przybierać kolorów na buzi.

- Jaki to ma związek ze zmianą jaka nastąpiła w naszej czwórce Ginny ? Blaise przecież nic do tego nie ma, jest tylko moim bratem. Powiedz co się dzieje, przecież nikt się nie dowie.

- Bo to wszystko komplikuje. Powiem ci, a potem będziesz na mnie zła i pewnie będziesz mnie nienawidzić.

- Ginervo przestań gadać głupoty i w tej chwili powiedz o co chodzi – złapała ja za rękę i lekko ją zacisnęła – Może to będzie powód do tego bym się na niego złościła. W tym momencie jest idealnym bratem i nie mam za co się na niego wściekać. A tak to może będę mieć powód.

- ByłamznimwpiątejklasieprzedtymjakbyłamzHarrym- powiedziała szybko patrząc na brunetkę która otworzyła powoli usta i siedziała tak.

- Możesz powtórzyć albo napisać ? Nie zrozumiałam ani słowa Ginny

- Spotykałam się z Zabinim w piątej klasie. Było to przed Harry’m. Zdradziłam go z nim. Powiedział, że powie mu. Że on był tym pierwszym. Żeby uważał bo gustuje w wężach. Przez jakiś czas strasznie panikowałam gdy go widziałam.  Po kilku tygodniach złapał mnie z bibliotece, zagrodził mi przejście i powiedział że bardzo fajnie się bawił strasząc mnie i już mi odpuszcza. Stwierdził, że nie było lepszej zemsty. Strach w moich oczach był najlepszy. I nasze drogi się rozeszły.

- Powiedzmy że wszystko rozumiem. Ale dlaczego miałabym być zła na ciebie

- Bo zdradziłam go.

- Posłuchaj mnie – poczekała aż rudowłosa podniesie głowę i spojrzy na nią – Musiało wydarzyć się coś co spowodowało że to zrobiłaś. Ja nie jestem po to by cię osądzać. Blaise źle postąpił tak cię gnębiąc, ale pewnie był zły. Albo po prostu dopiekłaś mu. Przecież on jest jednym z dwóch najprzystojniejszych chłopaków w szkole, a ty poszłaś do Harry’ego.

- Dziękuję – uśmiechnęła się nieśmiało i zaczęła bawić się swoimi włosami – A kto jest tym drugim najprzystojniejszym ?

- Malfoy. Przynajmniej tak twierdzi połowa dziewczyn w szkole

- A według ciebie ? – spojrzała na nią podejrzliwie i uśmiechnęła się pod nosem siedząc naprzeciwko niej.

- Pff dla mnie to imitacja faceta – prychnęła cicho kręcąc głowa. Siedziały nad jeziorem do pory obiadowej, gdy dotarły do Wielkiej Sali w środku było już niewiele osób. Zatrzymały się widząc znajomą blondynkę przy stole Gryffindoru.

- Cześć Luna, a co ty tutaj robisz ? – usiadły naprzeciwko niej uśmiechając się wesoło do niej

- Witajcie – powiedziała melancholijnym głosem zdejmując zabawne okulary z twarzy – Śledziłam gnębiwtryski. A wy byłyście nad jeziorem prawda ? Jak ci się mieszka w Slytherinie Hermiono ?

- Dobrze, na razie nie jest źle – uśmiechnęła się delikatnie i nałożyła sobie zupy dyniowej. Rozejrzała się Wielkiej Sali i z uśmiechem wysłuchiwała opowieści blondynki. Zmrużyła oczy widząc jak na końcu stołu siedział Potter razem z Astorią która karmiła go winogronami. Skrzywiła się odwracając wzrok – Chyba ode chciało mi się jeść

- Nic dziwnego Hermiono, ja z tego samego powodu nie tknęłam swojego obiadu – powiedziała wesoło Luna i bawiła się widelcem, jednak co jakiś czas coś skubnęła z talerza

- Chodźmy stąd – mruknęła Ginny wypijając swój sok dyniowy. Cała trójka zebrała się i poszła na wierzę astronomiczna, mając zamiar spędzić czas na plotkach.



Rudzielec nie miał co robić, wstał przed południem. Na śniadanie poszedł do szkolnej kuchni, skrzaty go lubiły bo przyjaźnił się z Hermiona która była dla nich dobra. Zjadł śniadanie i poszedł przespacerować się po szkole. Nie miał z kim pogadać. Seamus i Dean  zajęci byli omawianiem nadchodzącego sezonu qudditcha, Neville zawiesił się nad książka i każdy kto pytał go o coś jedyną odpowiedział jaka dostał to definicja, pochodzenie czy coś innego różnorodnych roślin. Ginny gdzieś zniknęła, a Potter’a unikał. Po tym jak Neville wieczorem powiedział mu, co usłyszał od Wybrańca przekreśliło go na zawsze. W głowie dalej mu brzęczały słowa : Ron opamięta się i przestanie zadawać się z tą wywłoką. Trzeba tylko poczekać. Wkurzał go swoim zachowaniem, nie był tą samą osobą co kiedyś. Przeszedł się po błoniach, dotarł aż do boiska. Spojrzał na kieszonkowy zegarek i rozejrzał się po okolicy. Nie miał co robić. Obowiązków tez żadnych na razie nie miał. Siedział na trybunach i zastanawiał się nad przyszłością. Miał drzwi otwarte. Mógł nie wracać do szkoły, zdać testy i zostać Aurorem. Ale chciał coś osiągnąć, miał dosyć komentarzy o tym jakim nieudacznikiem. Podniósł się i zaczął wracać do szkoły, zatrzymał się przy tablicy ogłoszeń i cicho gwizdnął.

- No no słynny Harry Potter rezygnuje z bycia kapitanem – mruknął cicho i spojrzałam na kartkę z rezygnacją. Odwrócił się na pięcie i poszedł do zamku. Zastanawiał się kto będzie nowym kapitanem. Ani Finnigan ani Thomas nie nadawali się. On nie chciał nim zostać, wolał skupić się na nauce. Otworzył wielkie drzwi do biblioteki, przeszedł kilka regałów i zatrzymał się widząc toczącą się kredkę. Podniósł ja rozglądając się, jedyna osobą która tam była to Pansy Parkinson pochylająca się nad biurkiem. Oparł się o regał z książkami i obserwował ją uważnie. Siedziała pochylając się , co chwile brała inna kredkę i kreśliła coś na kartce. Czując delikatny ból wyprostowała się, jednak z czasem zaczęła ponownie się pochylać. Zeszczuplała i to sporo , zauważył przesuwając wzrokiem po jej sylwetce. I zmieniła styl ubierania, nie była wulgarna. Pamiętał dobrze jak jeszcze dwa lata temu chodziła praktycznie zawsze z odsłoniętym brzuchem. Teraz szczelnie zasłaniał go cienki sweterek. Włosy nadal były proste, jednak teraz zwinięte w luźnego koka co było do niej nie podobne. Uśmiechnął się pod nosem na wspomnienie rozmowy z Ginny.

- Gin dlaczego wy zawsze macie rozpuszczone włosy ?

- Ronaldzie twoje pytanie jest .. nawet brak mi słów !

- Odpowiedź mi tylko na pytanie

- Ponieważ wtedy możemy zarzucić włosami czym przykuwamy wzrok was idiotów

Kilka kosmyków wysunęło się z koka dziewczyny i opadało na odsłonięty kark. Co jakiś czas delikatnie poprawiała włosy które łaskotały ją. Podszedł do niej powoli łapiąc w palce włosy. Zaczepił je o wsuwkę . Czarnowłosa podskoczyła odwracając się w jego stronę.

- Chyba coś zgubiłaś – powiedział po chwili i pokazał jej czerwoną kredkę

- Och .. faktycznie. Dzięki – wzięła ją i położyła do metalowego pojemniczka – Co tutaj robisz ? Jest początek roku, z tego co pamiętam ciebie można tutaj było spotkać pod koniec semestru.

- Zabawne, miałem zapytać o to samo. Tylko ciebie można tutaj było zastać gdy śledziłaś tą Blond Fretkę . Jakoś go tu nie widzę – zaśmiał się gdy pokazała mu język.

- Spaaadaj – mruknęła i wróciła do rysowania – No co tutaj robisz? Idź sobie

- Już się na spacerowałem. Co ciekawego robisz? – sięgnął po blok i  przyjrzał się rysunkowi – Łaał niezły. Od dawna rysujesz ?

- Od jakiegoś czasu. Daj muszę skończyć, potem mogę nie mieć czasu

- Mogę z tobą posiedzieć ?

- Serio ? Nie masz co robić? – zapytała patrząc na niego podejrzliwie.

- Szczerze ? Nie mam, Gin gdzieś przepadła, Hermiona też. A z Potterem przestałem utrzymywać kontakt. Zrobił się z niego straszny dupek.

Dziewczyna wyjęła z lnianej torby blok i podała mu z lekkim uśmiechem , po czym wróciła do rysowania. Rudy wziął go od niej i otworzył. Uśmiechnął się widząc gotowe rysunki. Wziął jedna z kredek i zaczął powoli kolorować. Może to nie było jakieś wspaniałe zajęcie, ale przynajmniej nie snuł się po szkole bez celu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

The First

Witajcie